boeing 737 max 8 wnętrze

On June 18 of this year, Boeing’s new model 737 Max 10 took to the skies for its first test flight. The Max 10 is larger than the Max 8, which was involved in the 2018 and 2019 crashes, and the To recap, the 737 MAX is the 4th and newest generation of the Boeing 737 aircraft. The main ways to tell the difference between it and other 737s are both visual and auditory. From a visual standpoint, the 737 MAX has a different tail cone design, winglet design, engine design, and landing gear design from older generations of the 737. Boeing 737 Max cleared to fly again 'too early'. A former senior manager at Boeing's 737 plant in Seattle has raised new concerns over the safety of the company's 737 Max. The aircraft, which was Ini adalah kecelakaan kedua dalam lima bulan yang menimpa Boeing 737 Max 8. Akhir Oktober lalu, 737 Max 8 yang dioperasikan Lion Air jatuh di Laut Jawa, hanya beberapa menit setelah lepas landas The 737 MAX 8 includes four rows of business class in a 2-2 configuration (21 inch width and 38 inch pitch) followed by 153 seats in economy class (18 inches wide with seat pitch ranging from 30-34 inches). Preferred seats have up to four inches of extra legroom. They account for the first several rows of economy class. naskah drama komedi 10 orang bikin ngakak. Po bardzo długiej przerwie na niebie coraz częściej możemy dostrzec Boeinga 737 MAX, który wykonuje regularne rejsy dla różnych przewoźników lotniczych. Także Polskie Linie Lotnicze LOT przywróciły już ten samolot do służby. W ostatnim czasie samolot ten pojawił się także na krajowych lotach, co było dobrą okazją dla mnie, by odbyć pierwszy lot na pokładzie Boeinga 737 MAX. O Boeingu 737 MAX słów kilka Model ten to najmłodszy samolot w rodzinie Boeinga, w którym zastosowane zostały najnowocześniejsze rozwiązania technologiczne. Nic więc dziwnego, że samolot ten mocno wyczekiwany był przez wielu przewoźników lotniczych. Niestety, dwie katastrofy lotnicze z udziałem tego samolotu spowodowały, że 12 marca 2019 roku organy sprawujące nadzór nad lotnictwem cywilnym na całym świecie, w tym Europejska Agencja Bezpieczeństwa Lotniczego czy Federalna Administracja Lotnictwa w USA, zdecydowały o zawieszeniu wszystkich samolotów typu Boeing 737 MAX. Boeingi 737 MAX linii Icelandair uziemione na lotnisku w Keflaviku. Katastrofy lotnicze z udziałem Boeinga 737 MAX JT610 Lion Air w Indonezji Pierwsza z katastrof miała miejsce w Indonezji 29 października 2018 roku. Lot JT610, krajowy rejs linii Lion Air z Dżakarty do Pangkal Pinang kilkanaście minut po starcie spadł do morza. W katastrofie zginęło 190 osób, w tym 8 członków załogi. ET302 Ethiopian Airlines w Etiopii Boeing 737 MAX etiopskich linii lotniczych 10 marca 2019 roku wykonywał lot międzynarodowy o numerze ET302 z Addis Abeba(Etiopia) do Nairobi(Kenia). Samolot rozbił się 6 minut po starcie, w pobliżu miejscowości Bishoftu. Na pokładzie znajdowało się 149 pasażerów oraz 8 członków załogi. Nikt nie przeżył katastrofy. Boeinga 737 MAX i powrót do latania Po bardzo wielu miesiącach testów samolot typu Boeing 737 MAX wrócił do służby. Pierwszy lot odbył się 9 grudnia 2020 roku na krajowej trasie w Brazylii. 29 grudnia 2020 linie lotnicze American Airlines jako pierwsze wykonały lot tym samolotem w Stanach Zjednoczonych, na krajowej trasie z Miami do Nowego Jorku (La Guardia). W Europie Boeing 737 MAX powrócił do służby nieco później. Belgijski przewoźnik TUIfly obsłużył pierwsze połączenie tym samolotem w Europie po prawie dwurocznej przerwie. 17 lutego 2021 samolot o numerach OO-MAX wystartował o 9:30 z lotniska w Brukseli do Malagi. Polskie Linie Lotnicze LOT Boeinga 737 MAX przywróciły do służby 24 marca bieżącego roku. Tego dnia lot o numerze LO 483 poleciał do Oslo. Dzień później loty tym modelem samolotu wznowiła także polska linia czarterowa Enter Air, której pasażerowie polecieli z Katowic na Teneryfę. Jednakże polscy pasażerowie mieli już okazję do lotu tym modelem nieco wcześniej. Czeski przewoźnik Smartwings specjalizujący się w realizowaniu przelotów czarterowych już 19 marca poleciał z Warszawy na Wyspy Zielonego Przylądka (z międzylądowaniem na Teneryfie). Mój lot Boeingiem 737 MAX Mój pierwszy lot na pokładzie Boeinga 737 MAX odbył się 30 marca 2021 rok. Widząc, że maszyna ta obsługiwać będzie połączenie krajowe z Warszawy do Wrocławia, postanowiłem skorzystać z okazji i polecieć pierwszy raz tym modelem samolotu. Boeing 737 MAX Polskich Linii Lotniczych LOT o numerach SP-LVF. To właśnie tym samolotem miałem lecieć do Wrocławia. Kupno biletu Bilety kupowałem z ok. tygodniowym wyprzedzeniem. Początkowo chciałem kupić bilet tylko z Warszawy do Wrocławia, a do Warszawy dojechać pociągiem. W pierwszym momencie nieco się zniechęciłem, gdyż bilety nie należały do najtańszych, bo kosztowały ok. 300zł. Z ciekawości sprawdziłem jak to by było, jeśli chciałbym lecieć z Poznania. I tutaj bardzo miła niespodzianka. Za loty na trasie Poznań – Warszawa – Wrocław musiałem zapłacić… 198zł. Minusem była długa przesiadka, gdyż łączny czas podróży wynosił 11 godzin, no ale coś za coś. Co ciekawe, cena ta utrzymywała się bardzo długo. Jeszcze dzień przed lotem można było bez problemu kupić bilety w tej cenie. Natomiast te z Warszawy do Wrocławia ciągle drożały. Dzień przed lotem kosztowały ponad 700zł, rano w dniu wylotu – nawet ponad 900zł. Podobnie jak z Poznania, także z Krakowa można było polecieć za 198zł. Ci, lecący z Krakowa, byli w jeszcze lepszej sytuacji, gdyż tam cała podróż trwała niewiele ponad 4 godziny. LO 3942, czyli lot z Poznania do Warszawy Jeśli chodzi o lot z Poznania do Warszawy to odbyłem go na pokładzie Dasha, a jakby inaczej, o numerach SP-EQK. Lot o numerze LO3942 to jedyny odlot tego dnia z poznańskiego lotniska, a na pokładzie ostatecznie było może 9 pasażerów. Plus załoga. Swoją drogą, bardzo sympatyczna załoga! 🙂 Nigdy nie leciałem tak pustym samolotem. Wygodnie było, nie powiem, ale jednocześnie strasznie to smutne. Naprawdę mam nadzieję, że niebawem sytuacja epidemiologiczna zacznie się poprawiać, a branża lotnicza zacznie w końcu odżywać. Mocno trzymam za to kciuki. Oczekiwanie na lot W Warszawie na szczęście nie padało, więc mogłem pojechać do centrum i w ten sposób zabić trochę czasu. O 12 wracałem już na lotnisko, by tam dalej oczekiwać na lot. Na wejściu de terminalu kamery termowizyjne mierzą temperaturę wszystkim wchodzącym. Kartę pokładową już miałem, więc od razu udałem się na kontrolę bezpieczeństwa, gdzie nie było ani jednej osoby w kolejce przede mną. No i zostały ostatnie trzy godziny czekanie, ale tym razem już z widokiem na samolot, który miał mnie zabrać do Wrocławia, czyli Boeinga 737 MAX. Boeing 737 MAX Samolot, którym miałem lecieć do Wrocławia to maszyna o numerach SP-LVF w tradycyjnym malowaniu Polskich Linii Lotniczych LOT. Podczas oczekiwania na swój lot mogłem zobaczyć także drugiego lotowskiego MAX’a o numerach SP-LVD, który właśnie wrócił z Londynu Heathrow. W końcu nadszedł ten długo oczekiwany moment, czyli rozpoczęcie boardingu na LOT. W pierwszej kolejności do samolotu wchodziły osoby siedzące w rzędach 15-31, a następnie osoby siedzące w przedniej części kabiny. Mi na tym locie udało się bezpłatnie upolować miejsce 1F, z dodatkową przestrzenią na nogi. Na tym locie nie było już takich pustek jak na tym poprzednim. Ze względu na to, że siedziałem w pierwszym rzędzie ciężko jest mi oszacować, ile ostatecznie miejsc było zajętych. Ale był to naprawdę całkiem nieźle obłożony lot. Nie mam niestety zbyt wielu zdjęć z kabiny samolotu, ale pierwsze co się rzuca w oczy to świeżość tego samolotu. W kabinie zastosowano wnętrze wg konceptu Boeing Sky Interior, które może być niektórym z Was już znane z Dreamlinerów. Naprawdę wizualnie to wszystko prezentuje się bardzo elegancko. A dodatkowo warto podkreślić, że samolot ten jest naprawdę bardzo cichy. To bardzo miła odmiana po porannym locie na hałaśliwym Dashu. Jeśli chcecie zobaczyć, jak dokładnie wygląda to w środku to zapraszam Was do obejrzenia filmu. Na YouTube na kanale „Lotnictwo” możecie znaleźć film z tego lotu autorstwa Wojtka, którego miałem okazję poznać przy okazji tego lotu. Lecieliśmy razem, zarówno z Poznania do Warszawy, jak i z Warszawy do Wrocławia. Co więcej, to właśnie u Wojtka na Instagramie wypatrzyłem informację o tym, że Boeing 737 MAX pojawi się na trasach krajowych. Także zapraszam Was do obejrzenia filmiku, link zostawiam poniżej. W tym filmiku gościnnie możecie zobaczyć także mnie i dowiedzieć się, czy miałem obawy przed lotem tym modelem samolotu… . 🙂 W trakcie lotu oczywiście odbył się standardowy serwis. Każdy otrzymał drożdżówkę z jabłkiem oraz butelkę wody niegazowanej. Pasażerom rozdawana podczas każdego lotu są także nawilżane chusteczki antybakteryjne. Cały lot trwał zaledwie 34 minuty! Podczas zniżania do lądowania można było podziwiać Wrocław, z wyróżniającym się pomiędzy budynkami wieżowcem Sky Tower, którego bez problemu można było dostrzec. Boeing 737 MAX: na jakich trasach? W chwili obecnej Boeing 737 MAX dość regularnie będzie pojawiać się na rejsach do Wrocławia, w wybrane dni tygodnia na lotach: LO 3847: np. czy Wylot z Warszawy: 15:30 LO 3843: np. 9,04, czy Wylot z Warszawy: 10:50 Przeszukałem także inne połączenia krajowe i poniżej zamieszczam to, co udało mi się znaleźć: LO 3881 do Katowic: Wylot z Warszawy: 15:05 Na pozostałych krajówkach nie udało mi się nic znaleźć. Przeglądałem głównie kwiecień. Wszędzie dominuje oczywiście Dash. Wyjątkiem jest Rzeszów oraz Bydgoszcz gdzie zdecydowanie najłatwiej trawić na Embraera – tutaj także mowa o kwietniu. Jeśli chodzi o trasy europejskie, na Boeinga 737 MAX bez problemu trafić możecie na trasie do Londynu Heathrow. Model tan obsługuje zarówno rejs LO 279 (z wylotem z Warszawy o 15:35), jak i LO 281 (z wylotem z Warszawy o 7:30). Podsumowanie Generalnie bardzo się cieszę, że miałem możliwość odbycia lotu Boeingiem 737 MAX na trasie krajowej. Obecnie podróżowanie po świecie jest mocno utrudnione, więc nie wiem kiedy miałbym okazję, by gdzieś dalej polecieć tym właśnie samolotem. Dlatego możliwość lotu MAX-em na trasie krajowej to była świetna okazja, by przetestować ten model, a przy okazji trochę polatać. Czy ktoś z Was miał okazję podróżować już Boeingiem 737 MAX? A może, mimo wielu wykonanych testów, w dalszym ciągu macie jakieś obawy względem tego modelu samolotu? Podzielcie się swoimi opiniami w komentarzach! Pasażerowie wymiotują, przewoźnik naprawia(?) Ostatni dzień tego samolotu nie był pierwszym, kiedy sprawiał kłopoty. I to nie te znane tylko technikom, ewentualnie pilotom, a wyraźnie odczuwalne przez pasażerów. Katastrofa miała miejsce trzy dni przed końcem października, kiedy to Boeing 737 MAX 8 o numerze rejestracyjnym PK-LQP wykonywał w barwach indonezyjskich linii Lion Air lot nr JT-610 wiodący z Dżakarty do oddalonego o ponad czterysta kilometrów portu Pangkal Pinang. Rejs był zaplanowany na niecałą godzinę. Niestety, samolot nigdy nie dotarł do celu, bowiem po zaledwie kilkunastu minutach lotu, będąc w fazie wznoszenia, osiągnął maksymalną wysokość ok. m, aby następnie gwałtownie ją utracić i runąć w Morze Jawajskie. Zaledwie około sześćdziesiąt kilometrów od portu wylotowego. Po odnalezieniu pierwszych szczątków ciał i fragmentów maszyny stało się jasne, że nikt z obecnych na pokładzie 189 osób nie przeżył. Do dnia 7 listopada udało się z pomocą testów DNA zidentyfikować szczątki 27 ofiar. Jednak ten egzemplarz Boeinga 737 MAX 8 linii Lion Air już wcześniej nie dał się poznać z dobrej strony. Jak donoszą pasażerowie, którzy na jego pokładzie odbyli w poprzedzającą niedzielę lot z Bali do Dżakarty, płatowiec podczas wznoszenia kilkakrotnie tracił gwałtownie wysokość, a następnie wznosił się. Jeden z pasażerów, cytowany przez CNN, wspomina to następująco: “Miałem wrażenie, że samolot traci moc i nie może się wznieść. Czuliśmy się jak na kolejce górskiej. Niektórzy wpadli w panikę i zaczęli wymiotować “. Co na to przewoźnik? “Problemy zostały rozwiązane zgodnie z procedurami”. Reputacja podniebnego Czterdziestolatka Śmierć w wypadku lotniczym oznacza ze statystycznego punktu widzenia wyjątkowego pecha. Jedna ofiara śmiertelna przypada na kilka milionów lotów, a według statystyk Aviation Safety Network w ciągu ostatnich dziesięciu lat incydenty lotnicze kosztowały życie nie więcej niż tysiąc osób rocznie. Oceniając chłodnym okiem, trzeba stwierdzić, że to niewiele wobec ok. 1,3 mln ofiar wypadków samochodowych każdego roku. Rekordową niską liczbę poważnych incydentów z ofiarami śmiertelnymi zanotowano w ubiegłym, 2017 roku, kiedy to na pokładach samolotów (zabierających powyżej czternastu pasażerów, jak to ujmują lotnicze statystyki) życie straciło zaledwie 59 osób (wobec dwustu więcej rok wcześniej). Otrzeźwienie przyszło jednak szybko, bowiem już w pierwszym kwartale bieżącego roku miały miejsce trzy katastrofy lotnicze, których liczba ofiar szybko przekroczyła bilans “szczęśliwego” 2017 roku. Życie, odmiennie od statystyki, nie kieruje się logiką dat, co nie zmienia faktu, że długookresowo wypadków lotniczych odnotowujemy coraz mniej (więcej o tym pisaliśmy przed kilkoma miesiącami). Trzy katastrofy z pierwszych miesięcy 2018 roku miały jednakowoż, czytelny, wspólny mianownik - niską reputację przewoźnika, a w domniemaniu problemy z dotrzymaniem standardów bezpieczeństwa. Czynnika, na którym swoje powodzenie buduje współczesne lotnictwo komunikacyjne, niezależnie czy to tradycyjne (“sieciowe” jak LOT, Lufthansa czy British Airways), czy też spod znaku “taniej bandery” (tzw. LCC, low cost carrier - przewoźnicy niskokosztowi jak Ryanair, Wizz Air czy Southwest Airlines, ich protoplasta). Przypomnijmy tych przewoźników o wątpliwej renomie - to rosyjskie Saratov Airlines, które po katastrofie swojego Antonowa An-148 z 71 ofiarami śmiertelnymi miały formalne problemy ze wznowieniem lotów z uwagi na poważne zastrzeżenia organów regulacyjnych co do przestrzegania procedur. Dalej, irańskie linie Aseman (66 ofiar na pokładzie samolotu ATR-72), którego swego czasu Unia Europejska umieściła na czarnej liście wykluczających z operacji powietrznych w przestrzeni Wspólnoty. I wreszcie nepalski przewoźnik US-Bangla, operator Bombardiera Dash-8 Q400, w wypadku którego zginęło ponad pięćdziesiąt osób. Pierwszy kwartał nie zakończył złej passy bieżącego roku w bilansie wypadków lotniczych z ofiarami śmiertelnymi. I przewoźnikami o marnej reputacji w tle. W maju rozbił się odrzutowiec wykonujący lot dla kubańskich linii Cubana de Aviación (będący własnością Global Air) ze skutkiem w postaci ponad stu ofiar śmiertelnych. Zaznaczmy - blisko czterdziestolatek, tzn. samolot, który wszedł do służby pod koniec lat … siedemdziesiątych. Czy indonezyjski Lion Air można potencjalnie zaliczyć do podobnych linii “specjalnej troski”? Sumatrzański lew na dopalaczach Indonezyjski Lion Air to bynajmniej nie mała peryferyjna linia z niewielkim i przestarzałym parkiem maszynowym. Ten budżetowy przewoźnik to największa prywatna linia lotnicza w Indonezji, druga co do wielkości niskokosztowa linia lotnicza w południowo-wschodniej Azji, dysponująca flotą składającą się z ponad stu maszyn. I oferującą grubo ponad pół tysiąca połączeń dziennie, krajowych oraz międzynarodowych łączących Indonezję z Chinami, Indiami, Arabią Saudyjską, Koreą Południową i Australią. Zaczynali bardzo skromnie jako projekt dwóch braci, którzy w 2000 roku uruchomili jedno połączenie krajowe z wykorzystaniem pożyczonego Boeinga 737-200. Dzisiaj właśnie Lion Air oraz państwowe linie Garuda Indonesia są czołowymi graczami na rodzimym rynku lotniczym z łącznym udziałem przekraczającym dwie trzecie. Lion Air należy do czołowych klientów amerykańskiego Boeinga. Indonezyjczycy byli pierwszym przewoźnikiem, który złożył zamówienie na największy wariant Boeinga 737 w wersji 900ER, mogący pomieścić w maksymalnej konfiguracji nawet 220 pasażerów (trzydziestu więcej niż popularna odmiana -800). Obecnie Lion Air ma ich w swojej flocie całkiem pokaźną reprezentację w liczbie 63 sztuk, które zamierza, w miarę wycofywania ze służby ze względu na wiek, zastępować najnowszym modelem MAX. Tym samym, którego katastrofę i powiązane okoliczności opisuje niniejszy artykuł. Obecnie w barwach indonezyjskiej linii lata 10 egzemplarzy wersji MAX 8, jednocześnie w portfelu Boeinga poczesne miejsce zajmuje zamówienie Lion Air na kolejnych 190 sztuk modeli MAX 8 i MAX 9 oraz 50 egzemplarzy największej odmiany oznaczonej MAX 10. Łącznie flota Lion Air wzrośnie ponad dwukrotnie do ćwierć tysiąca maszyn. Generalnie, Indonezyjczycy postawili na jedną kartę, której na imię Boeing 737 MAX. Na szybkim wzroście Lion Air cieniem kładzie się niechlubna przeszłość. Przez dziewięć lat, do 2016 roku linia była na czarnej liście Unii Europejskiej, która nie pozwalała linii na operacje lotnicze w zarządzanej przez nią przestrzeni powietrznej. Obecność na czarnej liście UE oznacza towarzystwo głównie w postaci środkowoafrykańskich linii o wyjątkowo marnej reputacji. Ale to nie wszystko, bowiem w 2011 roku linia nie została przyjęta do Międzynarodowego Stowarzyszenia Przewoźników Powietrznych IATA z uwagi na zastrzeżenia w obszarze bezpieczeństwa. Rok później indonezyjskie Ministerstwo Transportu nałożyło na Lion Air sankcje w związku z posiadaniem metaamfetaminy przez niektórych pilotów i członków załogi. W jakiś czas potem wykryto w organizmie pilota, który miał zasiąść za sterami, ślady tej psychoaktywnej substancji. Historia Lion Air naznaczona jest łącznie czternastoma incydentami, z czego w dwóch odnotowano bezpośrednie ofiary śmiertelne. W 2013 roku odrzutowiec w barwach Lion AIr znalazł się w wodzie, lądując na powierzchni morza przed progiem pasa. Obyło się bez ofiar, natomiast zniszczeniu uległ zaledwie trzymiesięczny Boeing 737-800, który przełamał się wpół. Powabny z zewnątrz. Co wewnątrz? Wprowadzony w ubiegłym roku do komercyjnej służby Boeing 737 MAX to najmłodsze dziecko amerykańskiego producenta, jeśli chodzi o samoloty wąskokadłubowe. Pisaliśmy o tym modelu szerzej przy okazji pozyskania pierwszych egzemplarzy przez PLL LOT w grudniu 2017 roku. Dotychczas osesek nie sprawiał znaczących problemów, a katastrofa w Morzu Jawajskim jest pierwszym przypadkiem tak poważnego incydentu wiążącego się z utratą całego samolotu (tzw. “hull loss”). Obecnie producent zrealizował ponad dwieście zamówień na ten model samolotu, a zawarte kontrakty opiewają na dostawę w kolejnym latach następnych pięciu tysięcy maszyn. Ten produkowany w kolejnych odmianach od ponad pół wieku samolot - Boeing 737 - dostarczono łącznie w ponad dziesięciu tysiącach egzemplarzy. Hit wszechczasów. LOT eksploatuje obecnie cztery egzemplarza Boeinga MAX 8, przy czym zamówiono kolejnych osiem maszyn tego typu. Rodzimy przewoźnik był tutaj prekursorem, bowiem znalazł się pośród linii, które jako pierwsze otrzymały MAX-a. Podobnie jak w przypadku Dreamlinera, ale wtedy LOT-owi i innym “pionierskim” przewoźnikom mocno doskwierały problemy wieku dziecięcego amerykańskich maszyn. W pewnym okresie doprowadziły one nawet do ich uziemienia. Dotyczy to także obecnie części floty LOT-owskich Dreamlinerów, tym razem jednak nie z winy Boeinga, a brytyjskiego Rolls Royce’a, producenta zespołów napędowych. O ile początkowe mankamenty szerokokadłubowych Boeingów 787 szybko zyskały rozgłos wykraczających daleko poza branżę lotniczą, o tyle brak było praktycznie doniesień na temat wad fabrycznych wąskokadłubowego MAX-a. Z zewnątrz MAX-a poznać łatwo. Ostre LED-owe światła, fantazyjne, podwójne końcówki skrzydeł (winglety) znane jako “split scimitar”, ząbkowane zakończenia obudów silników zwane “szewronami”. Pozostaje mieć nadzieję, że wnętrze nie skrywa nieprzyjemnych niespodzianek. Zagadkowa decyzja, zgubny koniec David Soucie, ekspert lotniczy, nie kryje w wypowiedzi dla CNN zdziwienia: “Najdziwniejsze jest dla mnie to, że piloci nie zgłosili awarii. Po prostu stwierdzili: ‚wracamy’. Maszyna bardzo ostro zanurkowała, co nie jest standardowym zachowaniem. Piloci w podobnym przypadku utrzymaliby wysokość i skręcili w stronę lotniska”. Warto zaznaczyć, że kapitan i pierwszy oficer mieli duże doświadczenie na poziomie 5-6 tysięcy wylatanych godzin, a warunki atmosferyczne w dniu katastrofy były dobre. Co ciekawe, podobny problem pojawił się dzień wcześniej. Pilot feralnej maszyny prosił o powrót na lotnisko wylotowe, po czym jednak zmienił zdanie i kontynuował lot do portu docelowego. W kolejnych komunikatach przewoźnik przyznał, że problemy były, owszem, ale zostały usunięte “zgodnie z procedurą producenta”. Linia zdecydowała o częściowej wymianie pracowników obsługi technicznej. Co więcej, na pokładzie samolotu, który rozbił się w Morzu Jawajskim, był pracownik techniczny, którego obecność wynikała prawdopodobnie ze stwierdzenia problemów w poprzednim locie. Prezes linii odrzucił możliwość uziemienia cały floty MAX-ów będących w dyspozycji Lion Air. Z kolei władze indonezyjskie zarządziły obowiązkowy przegląd wszystkich Boeingów 737 MAX 8 użytkowanych w tym kraju. W będącą następstwem katastrofy akcję poszukiwawczą zaangażowanych jest ponad 850 osób, wspieranych przez pięć helikopterów i blisko pięćdziesiąt statków. Wśród nich był indonezyjski nurek, wolontariusz, który zmarł wskutek dekompresji. Wcześniej uczestniczył w akcji ratunkowej po trzęsieniu ziemi i tsunami. Dotychczas wyłowiono jedną czarną skrzynkę, trwają poszukiwania drugiej, której sygnał lokalizacyjny został zidentyfikowany. W dzień wypadku władze indonezyjskie zarządziły nieplanowaną inspekcję floty Lion Air, sygnalizując, że na przewoźnika zostaną nałożone sankcje. Na cztery miesiące zawieszono w czynnościach dyrektora technicznego przewoźnika. W trakcie pracy nad niniejszym tekstem akcja poszukiwawcza była w toku. Udało się odnaleźć ponad 70 ciał ofiar katastrofy, część zidentyfikowano. Ponadto wyłowiono wiele części samolotu, z czego największą stanowi podwozie. Odnaleziona czarna skrzynka była uszkodzona, jednak udało się z niej odczytać pierwsze dane. Boeing podał w oficjalnym oświadczenia, iż w trakcie feralnego lotu nieprawidłowo działał jeden ze wskaźników kąta natarcia skrzydeł. Zbyt duży kąt natarcia (który tworzy płaszczyzna skrzydła i płaszczyzna strug powietrza opływających samolot) prowadzi w skrajnym przypadku do utraty siły nośnej płatowca. W cytowanym przez TVN24 oświadczeniu producenta czytamy dalej: "6 listopada Boeing wydał biuletyn instruktażu operacyjnego (OMB) kierujący użytkowników do istniejących procedur postępowania załóg w razie podawania przez wskaźnik kąta natarcia błędnych danych. Dochodzenie w sprawie katastrofy samolotu Lion Air trwa i Boeing nadal w jego ramach w pełni współpracuje oraz zapewnia techniczną pomoc na żądanie i pod kierownictwem badających wypadek władz państwowych". Przyczyny inne niż się wydawało? Doświadczenia zebrane przy okazji badania różnych katastrof pokazują, że pierwotnie zakładane powody katastrofy mogą okazać się całkowicie mylnymi tropami. Fakt, że linia miała w przeszłości poważne problemy z zachowaniem procedur bezpieczeństwa, nie oznacza bezwzględnie, że ten czynnik miał decydujący wpływ na tragedię rejsu Lion Air nr JT-610. Albo że miał jakikolwiek wpływ. Warto przywołać choćby katastrofę Airbusa linii Germanwings, kiedy to hipoteza o samobójczej śmierci pierwszego oficera nie pojawiła się od razu. Z drugiej strony mamy jedną z największych zagadek współczesnego lotnictwa, malezyjski lot MH370, którego zniknięcia nad Oceanem Indyjskim nie wyjaśniono po dzień dzisiejszy. Pomimo śledztwa, które trwało wiele lat i pochłonęło rekordowy budżet liczony w dziesiątkach milionów dolarów. Wyniki dochodzenia w sprawie indonezyjskiej katastrofy będą miały na pewno kluczowe znaczenie dla Boeinga, producenta modelu Boeinga 737 MAX, na który Amerykanie mają wyjątkowo pękaty portfel zamówień na blisko pięć tysięcy egzemplarzy. Gdyby się bowiem miało okazać, że za katastrofą stoi błąd konstrukcyjny, ten portfel mógłby się raptownie skurczyć. Podobnie jak zaufanie do całej branży lotniczej. Źródła ilustracji w tekście: Wikipedia / Paul Spijkers; strona internetowa Lion Air; archiwum autora tekstu (x 2); Wikipedia / Aldo Bidini Zobacz wszystkie wpisy poświęcone lotnictwu. LOT rozwija flotę samolotów średniego zasięgu. Już w przyszłym roku polski przewoźnik jako jedna z pierwszych linii lotniczych na świecie otrzyma pierwszego Boeinga 737 MAX 8 – najnowocześniejszy samolot z popularnej i lubianej przez pasażerów rodziny 737. W pierwszej połowie roku flotę LOT-u zasilą też Boeingi 737-800 NG. Pozyskanie nowych samolotów to ważny element strategii Polskich Linii Lotniczych LOT, który umożliwi podniesienie jakości oferowanego produktu, otwieranie kolejnych nowych połączeń oraz skuteczniejsze konkurowanie na najbardziej popularnych trasach. DPierwszy samolot Boeing 737 MAX 8 trafi do LOT-u w listopadzie 2017 roku, drugi miesiąc później. W sumie do 2020 roku LOT ma zakontraktowany leasing 6 maszyn tego typu oraz opcję leasingu kolejnych 5. Samoloty będą pochodziły prosto z fabryki Boeinga, a ich dostawcą będzie firma Air Lease Corporation. „Cieszę się, że dzięki zaufaniu naszych partnerów udało nam się w takim tempie pozyskać dla naszych pasażerów najnowocześniejsze wąskokadłubowe samoloty świata. Dzięki temu już wkrótce będziemy mogli zaoferować naszym klientom zupełnie nowy wymiar komfortu na pokładzie oraz jeszcze szerszą siatkę połączeń. Jest to jakość, jaką nasi pasażerowie znają pokładów naszych Dreamlinerów” – mówi Rafał Milczarski, prezes LOT-u. Boeingi 737 MAX 8 w barwach LOT-u będą wyposażone w 186 smukłych i wygodnych foteli w konfiguracji po trzy fotele w każdym z dwóch rzędów. Kabina będzie wyposażona w Boeing Sky Interior – wnętrze inspirowane Dreamlinerami, z nowym, ergonomicznym układem schowków, oświetleniem LED oraz bardziej komfortowym rozmieszczeniem świateł, głośników i przycisków. Fotele będą wyposażone w gniazda elektryczne umiejscowione na wysokości oczu pasażera. W kuchni znajdą się między innymi piekarniki konwekcyjne, pozwalające na przygotowywanie lepszej jakości ciepłych dań oraz ekspres do kawy. Ponadto Boeing 737 MAX 8 to samolot wyjątkowo ekonomiczny i zarazem przyjazny środowisku. „Im mniejsze ponosimy koszty operacyjne, tym jesteśmy w stanie zaoferować atrakcyjniejsze ceny biletów. Żaden inny samolot wąskokadłubowy nie umożliwia nam tego tak bardzo jak właśnie nowy 737 MAX 8. Samolot jest o 7% lżejszy od swojego poprzednika, ma skrzydła z nowymi typami wingletów oraz silniki, które spalają mniej paliwa, emitują mniej dwutlenku węgla i o 40% mniej hałasu. To wszystko sprawia, że koszt operacyjny w przeliczeniu na pasażera jest o co najmniej 8% niższy od jakiejkolwiek konkurencyjnej maszyny na rynku. Dodatkowo Boeing 737 MAX 8 pozostawia realnie mniejszy odcisk na środowisku naturalnym” – dodaje Milczarski. By jak najszybciej uzupełnić flotę samolotów wąskokadłubowych, oprócz Boeingów 737 MAX 8 LOT pozyskał również 4 Boeingi 737-800 NG. Ich dostawa rozpocznie się już w kwietniu przyszłego roku. „Uzupełnienie braków we flocie samolotów wąskokadłubowych było naszym największym wyzwaniem. Mimo, iż nowe Boeingi 737 MAX 8 otrzymamy w rekordowym tempie, potrzebne nam są dodatkowe maszyny, które będziemy mogli wykorzystać już w nadchodzącym sezonie letnim. Dzięki atrakcyjnym warunkom leasingu 4 Boeingów 737-800 NG z rynku wtórnego, możemy szybko nadrobić utracony czas, zwiększając oferowanie na niektórych najbardziej popularnych trasach oraz otwierając kolejne nowe połączenia, na przykład do Azji Centralnej. Te samoloty dają nam taką możliwość” – mówi Rafał Milczarski. Samoloty Boeing 737-800 NG, które wyleasinguje LOT, także zabiorą na pokład 186 pasażerów. Leasingodawcą maszyn jest firma AerCap. Polski przewoźnik zagwarantował sobie opcję wymiany maszyn 737-800 NG na 737 MAX 8 w trakcie całego okresu leasingu. Ujednolicona flota samolotów pochodzących od jednego producenta pozwala na dodatkową redukcję kosztów między innymi obsługi technicznej oraz pozyskiwania załóg. Szkolenie pilotów między poszczególnymi typami B737 trwa zaledwie kilka dni. Zamówienie nowych samolotów wąskokadłubowych jest jednym z elementów strategii rentownego wzrostu, którą LOT wdraża od początku 2016 roku. W sumie jeszcze z wykorzystaniem obecnej floty 43 samolotów polski przewoźnik uruchomił 23 nowe połączenia, w tym dwa połączenia dalekiego zasięgu do Tokio i Seulu. Oprócz Boeingów 737 MAX 8 i 737-800 NG w przyszłym roku LOT otrzyma także dwa nowe Boeingi 787-8 Dreamliner, które będą obsługiwały między nowe, niedawno ogłoszone połączenia do Newark i Los Angeles. W sumie w przyszłym roku LOT będzie wykorzystywał flotę co najmniej 51 samolotów. Źródło: PLL LOT W drodze do Warszawy do Boeinga 737 MAX 8 dołączyły nad Polską trzy samoloty F-16 z 31. Bazy Lotnictwa Taktycznego w Krzesinach. Tuż przed lądowaniem najpierw dwa spośród myśliwców F-16, a potem Boeing 737 MAX 8, wykonały niski przelot nad pasem startowym, czyli tzw. low pass. Najnowszy Boeing 737 MAX 8 LOT w malowaniu z okazji 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości jeszcze w piątek udał się w swój pierwszy rejs, poleciał do Paryża. W ciągu najbliższych dni MAX zacznie latać do Londynu Heathrow, Madrytu, Barcelony, Tbilisi, Erywania, Moskwy, Frankfurtu i Zurychu. Maszyna może zabrać na pokład 186 pasażerów. Boeing 737 MAX 8 dołączył do biało-czerwonego dreamlinera, który w czwartek przyleciał do Warszawy. Wygląd najnowszego MAX-a inspirowany jest powiewającą polską flagą, poruszaną przez pęd startującego odrzutowca. Na przednich drzwiach znajduje się obrys granic Polski. Po jednej stronie kadłuba widnieje napis "Dumni z niepodległości Polski", a po drugiej "Proud of Poland’s Independence". Boeing 737 MAX 8 oraz dreamliner w tym malowaniu będą latać do końca ich służby w LOT. Boeing 737 MAX 8 to najnowszy wąskokadłubowy samolot narodowego przewoźnika. LOT posiada cztery samoloty B737 MAX. Dwa zostały dostarczone w grudniu 2017 r., a trzeci lata na trasach LOT-u od ostatniego poniedziałku. Do końca 2019 r. ma być 12 samolotów Boeing 737 MAX 8. Wnętrze kabiny pasażerskiej MAX-a zostało zbudowane w formule Boeing Sky Interior, która bazuje na rozwiązaniach z Dreamlinera. MAX został wyposażony w dwa silniki nowej generacji CFM LEAP-1B, które dają mu zasięg 5750 km (o 2250 km więcej od Boeinga 737-400). Średnie zużycie paliwa jest niższe o ponad 20 proc. niż w 737-400 i 15 proc. mniejsze niż w B737 800 NG. Silniki umożliwiają redukcję hałasu nawet o 40 proc. i znacznie niższą emisję CO2 w porównaniu do innych maszyn tej klasy, co umożliwia obniżenie ponoszonych opłat np. na lotnisku Heathrow. Źródło: PAP Niecodzienna wizyta na podrzeszowskim lotnisku w Jasionce. W sobotę pojawił się na nim Boeing 737 MAX 8, najnowocześniejszy samolot wąskokadłubowy świata. O sobotniej „wizycie” MAX-a w barwach Polskich Linii Lotniczych LOT poinformował nas Grzegorz Więcek z EPRZ SPOTTERS. „Wykonywał lot na trasie Warszawa – Rzeszów” – napisał. Boeing 737 MAX 8 to najnowsze „dziecko” Boeinga. LOT jest pierwszą linią lotniczą w Europie Środkowo-Wschodniej, która ma ten samolot w swojej flocie. Nasz narodowy przewoźnik zamówił u Boeinga łącznie sześć MAX-ów, które do LOT-u mają trafić do końca 2019 roku. Z kolei do 2020 roku przewoźnik zakłada, że będzie posiadał co najmniej 15 MAX-ów do obsługi połączeń średniego i krótkiego zasięgu. Nowy MAX na pokładzie ma 186 foteli w trzech klasach: biznes, ekonomicznej premium i ekonomicznej. Z tyłu każdego fotela znajdują się gniazdka elektryczne i wejścia USB. Wnętrze kabiny pasażerskiej zostało zbudowane w formule Boeing Sky Interior opartej o rozwiązania zastosowane w dreamlinerach. W kabinie znajdują się nowe, ergonomiczne schowki i oświetlenie LED umożliwiające zmianę natężenia i barwy światła. W kuchni znajdą się piekarniki konwekcyjne, chłodziarki i ekspres do kawy. Władze LOT-u twierdzą, że MAX jest znacznie cichszy, bardziej wydajny i przyjazny dla środowiska, niż jakikolwiek inny dostępny na rynku samolot tej klasy. O „wizycie” MAX-a na podrzeszowskim lotnisku poinformował również Port Lotniczy w Jasionce. MAX-a na zdjęciu uwiecznił też Tomasz Kuśnierz z EPRZ Spotting Team. Przy okazji zrobił również zdjęcia Bombardiera CRJ-900LR linii Lufthansa już w nowych oficjalnych barwach. redakcja@

boeing 737 max 8 wnętrze